Dawno, dawno
temu w Wiecznej Gormitowej Krainie panował spokój i porządek. Wszyscy jej
mieszkańcy byli szczęśliwi i całymi dniami oddawali się swoim największym
pasjom. A były one naprawdę różne: od opowiadania zaczarowanych legend,
łowienia szerokoszczękich ryb, konstruowania golemów, poprzez poszukiwanie
przygód, chodzenie na grzyby, ugniatanie fasoli, wyścigi na grzbietach
zwierząt, sprzątanie pokoju, a kończąc na prowadzeniu ogrodu i czytaniu
pradawnych ksiąg! Mieszkańcy krainy mogli robić to czego pragnęło ich serce.
Oczywiście każdy miał swoje obowiązki, ale wykonywał je z uśmiechem na twarzy.
Ta cudowna
atmosfera wręcz nakłaniała do spełniania swoich nawet najbardziej nierzeczywistych
marzeń. Co najlepsze w Wiecznej Gormitowej Krainie dzień był o wiele dłuższy od
nocy, dlatego było na to więcej czasu. Zapytacie „jak to możliwe?”- żeby
odpowiedzieć na to pytanie muszę Wam opowiedzieć o dwóch miejscach owej krainy.
Pierwsze to Wieża Słoneczna: jej szczyt jest najwyższym punktem jaki
odnajdziecie w tej pięknej krainie. Mieszka w niej Strażnik Światła, który
wyciąga z wnętrza ziemi kulę ognia, wnosi ją krętymi schodami wieży na samą jej
górę i tam na specjalnym miejscu przymocowuje do kamiennego dachu. Kula ognia
płonie przez wiele godzin rozświetlając całą krainę. W tym czasie Strażnik
Światła, po tym ogromnym wysiłku odpoczywa w jednej ze swoich komnat. Zawsze kiedy
kula ognia gaśnie dzwoni jego słoneczny budzik i strażnik schodzi do wnętrza
ziemi po następną. I tak powtarza się to już od tysięcy lat.
Zapytacie „co
z nocą?”- odpowiedź doprowadzi nas do drugiego miejsca, o którym chciałem
opowiedzieć: Kiedy kula ognia gaśnie, a strażnik schodzi do podziemi, aby
przynieść kolejną, nieopodal Wieży Słonecznej z ziemi wyrasta gigantyczna ręka,
która w dłoni trzyma jaskrawą, pełną kraterów kulę (mówi się, że to ręka złego
władcy, którego dawno temu Strażnik Światła, po zaciętej walce zamknął w
podziemnej jaskini bez wyjścia.). Przerażający twór ze względu na dziwną kulę
przez mieszkańców krainy nazwany został Planetą Księżycową. W jej wnętrzu
mieszka zły czarnoksiężnik, którego imię przeraża nawet najodważniejszych
poszukiwaczy przygód (dlatego może na razie go nie zdradzę). Całymi dniami planuje
on w jaki sposób zepsuć humory przeszczęśliwym mieszkańcom Wiecznej Gormitowej
Krainy. To właśnie z tego miejsca, kiedy Strażnik Światła schodzi do podziemi,
sączy się mrok nocy, który jedynie odległe zawieszone na bezkresnym niebie gwiazdy
są w stanie delikatnie rozświetlić swoim blaskiem. Jednak gdy na Wieży
Słonecznej ponownie zapłonie kula ognia Planeta Księżycowa chowa się z powrotem
do ziemi.
W Wiecznej
Gormitowej Krainie nikt nie przejmował się złym czarnoksiężnikiem tylko cieszył
się z otaczającego piękna. Co najważniejsze nikt nigdy nie narzekał, bo niby na
co miał narzekać? No właśnie, i w ten sposób docieramy do smoka Chorobiusza,
który całymi dniami siedział w swojej zimnej metalowej górze i kichał, i kichał
i… nie mógł przestać kichać! Najgorsze było jednak to, że nikt nie mówił mu „na
zdrowie”, dlatego ciągle jęczał jaki jest nieszczęśliwy i smutny. Miał on wielu
mieszkających w okolicy przyjaciół, choćby wspomnianego wcześniej Strażnika
Światła z Wieży Słonecznej, albo gormity z Kryształowych Ziem, czy na przykład
ptaki z Powietrznego Królestwa, ale Chorobiusz uważał, że wszyscy oni są zbyt
zajęci swoimi sprawami i nie zwracają uwagi na biednego, schorowanego smoka. Przez
to bardzo często zamykał się w swojej jaskini i płakał w samotności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz