poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział 2 Siarkowy kryształ cz. 1



          „Posprzątam swój pokój, a potem wybiorę się na cudowny spacer brzegiem Mroźnej Rzeki”, „odwiedzę mojego chorego przyjaciela i będę dla niego najlepszym przyjacielem na świecie”- kolejni mieszkańcy szeptali rozmarzeni odchodząc od siarkowego kryształu. Nagle do sali tronowej przez zamkowe okno, rozbijając zabytkowy witraż wleciał zdenerwowany smok. Stanął na swych szponiastych łapach przed zaskoczonym królem i zrobił groźną minę ( będąc zdenerwowanym smokiem wcale nie jest to takie trudne). Wszystkich mieszkańców zmroził strach tak wielki, że nie potrafili wydusić z siebie słowa, a tym bardziej poruszyć się.
            Chorobiusz rozpostarł swoje potężne skrzydła, wyszczerzył szpiczaste zęby i już chciał zacząć mówić, ale „aaa psik!”- niespodziewane kichnięcie, tak silne, że aż przewróciło króla na tron przerwało mu. Smok szybko otarł malutkie gile jednym z długich pazurów ( co było bardzo niekulturalne. Dlatego dzieci jeżeli macie katar to nigdy nie wycierajcie nosa rękawem, a jeżeli widzicie gdzieś zakatarzonego smoka to zapytajcie grzecznie, czy nie potrzebuje chusteczek) i dokładnie rozglądnął się po sali tronowej.
- Dlaczego nikt z was nie powiedział mi „na zdrowie”!?- Wszyscy jednak byli zbyt przerażeni, by móc wydusić z siebie choćby cichutkie chrząknięcie. To zdenerwowało Chorobiusza jeszcze bardziej.- A dlaczego nikt nigdy nie powiedział mi o „Co Trzydniowym Zachwycaniu Się”!- Jednak ponownie odpowiedziała mu tylko cisza. To było dosyć dziwne: smok poczuł, że wszyscy boją się go i nie wiedzą jak mają zachować się w obliczu jego gniewu. To sprawiło, że poczuł się silny, taki lepszy i wyjątkowy.
- Kochany Chorobiuszu, myślałem, że w mojej krainie wszyscy wiedzą o „Co Trzydniowym Zachwycaniu Się”- zaczął spokojnie król przerywając nieznośną ciszę.
- Wszyscy tylko nie ja!- odpowiedział zdenerwowany Chorobusz.- Jestem taki biedny i samotny a moja Metalowa Góra jest taka pusta. Całymi dniami siedzę chorutki w tej zimnej jaskini i nikt mnie nie odwiedzi, nikt nie powie „na zdrowie biedny Chorobiuszu”, nikt nie wspomni nawet o „Co Trzydniowym Zachwycaniu Się”, a przecież wszyscy o tym wiedzą! Wszyscy oprócz mnie.
            Smok mówił z coraz większym żalem. Królowi zrobiło się przykro, a zgromadzeni mieszkańcy zaczęli żałować, że nie zwracali uwagi na biednego Chorobiusza. On jednak jeszcze nie skończył:
- To wcale nie jest miłe jak każdy aaaa psik!- przerwało mu kichnięcia, ale mówił dalej- ma jakąś pasję i nie ma nawet czasu, żeby wstąpić do swojego przyjaciela i zapytać „jak się czujesz?”, „czy wszystko u ciebie dobrze?”. Szczerze, to chciałbym żebyście zobaczyli jak to jest być takim samotnym, schorowanym i nieszczęśliwym smokiem. Na słowo „nieszczęśliwym” zebrani mieszkańcy nie dowierzając temu co słyszą wzięli głośny oddech przerażenia.
- Ależ Chorobiuszu myśleliśmy, że w naszej krainie wszyscy są szczęśliwi?- zapytał przejęty król.
- Nie, nie wszyscy! Ja nie jestem i nigdy nie byłem, bo jestem tylko chorym, smutnym i biednym smokiem, a do tego nic nie potrafię! Nie mam żadnej pasji, nic nie sprawia mi przyjemności!- Tłum, aż ścisnęło w gardle.
- Chorobiuszu, ale czy kiedykolwiek próbowałeś znaleźć w sobie jakąś pasję?- wtrącił zdziwiony król.
- Nie! Bo nic nie potrafię i ciągle jestem chory, więc po co mam próbować? Jestem tylko biednym i samotnym smokiem.- Tłum nie wytrzymał i zaczął głośno płakać nad nieszczęściem swojego przyjaciela. Królowi również zaszkliły się oczy.
Nastała cisza, podczas której wszyscy niemrawo pochlipywali.
- Wybacz mi biedny Chorobiuszy- z tłumu wyszedł syn króla, Książę Filip (chociaż wszyscy mówili do niego Filipek) i zaczął mówić- ale czy przypadkiem nie byliśmy u ciebie dwa dni temu i nie pytaliśmy czy nie chciałbyś pójść z nami nad Mroźną Rzekę, aby łowić szerokoszczękie ryby? Odpowiedziałeś wtedy, że nie, bo nie potrafisz i jesteś tylko biednym, samotnym i schorowanym smokiem. Potem zacząłeś narzekać na pogodę i na to, że pewnie ryby nie będą chciały brać. Było tak Chorobiuszu?
- Eee… - Chorobiusz miał strasznie słabą pamięć, więc wykrzywiał się główkując.- Nie, nie przypominam sobie tego – skłamał, mały Kłamczuszek-chorobiuszek wstydząc się prawdy.
- A kiedy sześć dni temu chcieliśmy cię zabrać na „Co Trzydniowe Zachwycanie Się”, to ty powiedziałeś nam, że nikogo tam nie znasz, nie masz żadnej pasji, bo jesteś tylko biednym, samotnym i schorowanym smokiem, który nic nie potrafi, dlatego nie chcesz iść. To pamiętasz Chorobiuszu?- kontynuował Filipek nie rozumiejąc dlaczego smok skłamał.
- Być może, ale… nie pamiętam- kolejny raz skłamał smok, coraz bardzie zdenerwowany.
- A kiedy…
- No już dobrze!- przerwał Chorobiusz. A siła jego głosu przeraziła wszystkich, nawet samego smoka. Książę zamilkł badawczo go obserwując.

1 komentarz:

  1. ciekawy rozwój wydarzeń. Czyta się to naprawdę przyjemnie :)

    OdpowiedzUsuń