niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 3 Ku przygodzie cz.2



- Witaj książę Filipie- zaczął Ryszard klękając przed nim, aby ukazać mu szacunek i swoje oddanie. Łuczniczka skinęła głową, nie odrywając wzroku od stojącego nieopodal golema.
- Witaj Ryszardzie, proszę wstań nie pora na zbędne zaszczyty- odpowiedział Filipek. Ryszard wstał, wyprężył swój potężny tors, spojrzał księciu w oczy i zaczął dostojnie przemawiać.
- Książę zanim zacznę chciałbym przedstawić Ci moich najlepszych rycerzy: ta czwórka przy drzwiach to Zygfryd, Wacław, Krzysztof i Olaf- kiedy Ryszard wymawiał ich imiona każdy pokornie kłaniał się księciu.- A ta oto wojowniczka to Iwonka, moja córka, a także najlepsza łuczniczka w całej Wiecznej Gormitowej Krainie!- dokończył z dumą.
- A to golem Strażnika z Wieży Słonecznej o imieniu Promyk, a także mój wuj Alfred, który jest czarodziejem- przedstawił w odpowiedzi Filipek.
Wydawało mu się, że Ryszard już nie raz słyszał o golemie Promyczku, jak i czarodzieju Alfredzie, nie dał jednak po sobie tego poznać, i tylko ukłonił się kulturalnie. W tym momencie od strony Alfreda usłyszeć można było wymowne chrząknięcie; to mały Fuksik stał zdenerwowany wewnątrz otwartego kapelusza czarodzieja.– No i oczywiście Fuksik.- dodał Filipek drapiąc się zawstydzony po czole. Kot uśmiechnął się do golema głupkowato, po czym z powrotem schował się do kapelusza.
            Trwała chwila ciszy podczas której Ryszard przyglądał się Alfredowi, a Iwonka nie odrywała wzroku od golema. W końcu książę przerwał to dziwne milczenie.
- Ryszardzie, czy słyszałeś o moim ojcu?- Pytanie wyrwało rycerza z zamyślenia.
- Oczywiście książę! Przecież jestem jego najlepszym generałem! Gdy tylko dowiedziałem się o wszystkim zebrałem ludzi i przybyliśmy najszybciej jak to było możliwe. Chorobiusz podobno oszalał i pragnie za wszelką cenę zdobyć wszystkie kawałki kryształu dla siebie?!
- Tak, Chorobisz oszalał, jego serce zatruła chciwość i teraz pragnie zdobyć wszystkie dziewięć części kryształu dla siebie. Ma już jedną…- Filipek odpowiedział ze smutkiem.
- W takim razie to mogła być prawda- zamyślił się Ryszard.
- Co? Mów co słyszałeś!?
- Mieszkańcy szepczą, że przekupił obietnicami władzy gormity z Wybuchającego Wulkanu i teraz pomagają mu zdobyć kolejne części. Widzieliśmy jak leciał w stronę Płonącego Lasu, tam musi znajdować się jeden z fragmentów!- Wszystkich w pomieszczeniu (być może nawet Promyka) przeszedł złowieszczy dreszcz przerażenia.
- Ten człowiek ma racje- wtrącił się golem- czuje jak moc odłamku rośnie. Chorobiusz zbliża się do niego.
- Dlatego książę moim zdaniem powinniśmy wyruszyć natychmiast! Ja Ryszard Błękitne Ostrze, moja córka Iwonka, a także Zygfryd, Wacław, Krzysztof i Olaf jesteśmy na twoje rozkazy, jeżeli oczywiście potrzebujesz naszej pomocy.
            Filipek spojrzał na wuja Alfreda, golema Promyczka, potem na łuczniczkę Iwonkę i Ryszarda; ich twarze zdradzały pewność. Czuł, że nadszedł ten moment, na który tak długo czekał. Mimo tego jednak wciąż się wahał, przed oczami miał obrazy swojego ojca, który spoczywa na swym łożu i nikt się nim nie opiekuje, z drugiej strony widział złe gormity z Wybuchającego Wulkanu, ziejącego ogniem Chorobiusza i wiele innych potworów zamieszkujących Wieczną Gormitową Krainę. Pragnął stawić im czoła, aby król mógł znowu otworzyć oczy.
- Panie jeżeli wyruszymy natychmiast mamy większą szansę na odnalezienie odłamków przed naszymi wrogami!- Ryszard nalegał, a widząc niezdecydowanie Filipka dodał- Nie bój się książę reszta moich rycerzy przybyła razem z nami i po naszym odejściu zaopiekuje się zamkiem.
- Książę, ten człowiek ma racje, moc odłamku ciągle rośnie, powinniśmy wyruszyć natychmiast.- Golem był pewny tego, że nie mają na co czekać i powinni jak najszybciej wyruszyć. Filipek spojrzał na wujka, on również porozumiewawczo pokiwał mu głową. Ryszard widział już widmo nadchodzących przygód, które tak uwielbiał.
            Książę rozglądnął się po bibliotece; pod jednym z regałów czekał już wcześniej przygotowany przez niego plecak pełen zapasów i potrzebnych przedmiotów, a także miecz, który otrzymał od taty na szesnaste urodziny. Ze stołu zabrał mapę przyniesioną przez Alfreda, wziął głęboki oddech i powiedział z ulgą jakby zrzucił ogromny ciężar z serca- dobrze, w takim razie wyruszajmy natychmiast.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz