niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 3 Ku przygodzie cz.3



            W bibliotece wciąż płonęły świece oświetlając twarze naszych bohaterów. Były one zdeterminowane, gotowe do drogi, każdy radował się, że nadchodząca przygoda już niemal puka do drzwi (albo po prostu nie chciał ukazać przed innymi strachu). Filipek poprosił, aby wszyscy zbliżyli się do stołu. Zygfryd, Wacław, Krzysztof i Olaf zostawili otwarte drzwi i przy głośnym szczękaniu swoich ciężkich zbroi dołączyli do pozostałych.
- A więc to jest nasza grupa, która wyruszy na poszukiwanie dziewięciu części kryształu?- zaczął Filipek.- Ja, Alfred, Promyk, Ryszard, Iwonka, Wacław, Krzysztof, Zygfryd, Olaf i… Fuksik, czy kogoś pominąłem?
- Nie, jesteśmy wszyscy zwarci i gotowi do drogi!- odpowiedział Ryszard wypinając swoja opancerzoną pierś.
- Jednak za nim wyruszymy chciałbym, aby…
- Książę- przerwał Filipkowi Promyk- moc odłamku z Płonącego Lasu znacznie wzrosła, smok musi być bardzo blisko.
- Do Płonącego Lasu nawet na najszybszych koniach jest 7 dni drogi! Nie licząc tych przeklętych ciemności!- wtrącił się Ryszard.
- Jak myślisz Promyku, ile mamy czasu?
- Książę, smok może być nawet przy Kamiennych Szczytach (były to gniazda strażników Płonącego Lasu, ale o tym dowiecie się więcej w dalszej części, z opowieść pewnego zacnego bohatera, którego serce bije od kilku tysięcy lat) nie mamy już czasu.- Odpowiedział golem.
- Powinniśmy wyruszyć w inne miejsce! Proponuję od razu napaść na smoka w jego Metalowej Górze!- Wykrzyczał Ryszard sięgając po swój ogromny miecz.
            Rycerze generała na czele z Iwonką zaczęli głośno wykrzykiwać -„Na smoka!”, „wytniemy mu z piersi złe serce!”, „nikt nas nie powstrzyma!”, „zdobędziemy kryształ!”. Filipek, jednak mocno zamyślił się; wiedział, że nie zastaną smoka w domu, czuł, że nie jest to właściwa droga. Spojrzał na Promyka, który czekał na rozkazy, a potem na czarodzieja i wtedy do głowy przyszła mu myśl.
- Wujku, twoja klepsydra czasu! Przy jej pomocy przeniesiemy się do Płonącego Lasu!.- Krzyknął jakby właśnie odnalazł jedną z części siarkowego kryształu.
- Filipku, to świetny pomysł, ale została mi tylko jedna. To bardzo daleko, a nas jest zbyt wielu, nie wiem czy wystarczy mocy, aby przenieść nas wszystkich. Poza tym ciemność wypacza sens zaklęć i może stać się coś czego nie jestem w stanie przewidzieć - odpowiedział zakłopotany Alfred.
- Mimo to musimy spróbować!- Filipek był przekonany, że jest to najlepsza decyzja jaką może podjąć.
Ryszardowi i jego rycerzom ten pomysł zbytnio nie przypadł do gustu: Po pierwsze nie przepadali za nieznajomą magią, a po drugie chyba nie do końca ufali czarodziejowi, który w kapeluszu trzyma kota… Jednak Filipek był księciem, a oni oddali się pod jego rozkazy. Nie tracąc czasu wszyscy zbliżyli się do siebie, stworzyli koło i położyli na ramieniu sąsiada dłonie. Alfred wszedł do środka, uniósł klepsydrę i zaczął mówić coś w nieznanym języku. Filipek zamknął oczy i poprzysiągł na głos przy swych towarzyszach –„Tato obiecuje Ci, że zdobędziemy dla ciebie wszystkie kawałki kryształu i już nie długo znowu otworzysz oczy! Obiecuję Ci to!”- Wszyscy poczuli jak ich ciała stają się lekkie i unoszą ponad biblioteczną posadzkę. Nagle mignęło światło tak jasne, że każdy z bohaterów zamknął oczy. I nastała ciemność.        


1 komentarz:

  1. dobry pomysł na opowiadanie/bajkę dla dzieciaków. Może któregoś razu przeczytam ją swoim wychowankom :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń